Klementyna z Tańskich Hoffmanowa żyła z pióra i uważała, że kobieta powinna zdobyć wykształcenie i zawód – jak na I połowę XIX wieku były to dość nowoczesne poglądy. Wprawdzie prekursorka polskiego feminizmu Narcyza Żmichowska skrytykuje potem Tańską za konserwatyzm, niemniej kartkując dzieła starszej o ponad 20 lat Klementyny, nie sposób nie zauważyć rodzącej się kobiecej świadomości, ambicji oraz pragnienia niezależności. Klementyna Hoffmanowa z domu Tańska pozostawiła nam nie tylko powieści i moralizatorskie traktaty, ale też jeden z ładniejszych opisów wielickiej kopalni.
Ciekawość świata
„Wracam z Wieliczki zdumiona” – zanotowała w „Opisach różnych okolic Królestwa Polskiego” (wydane we Wrocławiu w roku 1833). „Nie, kto tam nie był, wyobrazić sobie tych dziwów nie może” – stwierdziła kategorycznie. Klementyna Tańska odwiedziła kopalnię 2 czerwca 1827 roku. Musiała być naprawdę dzielną niewiastą, skoro zdecydowała się zjechać do kopalni w szlągach. „Zajrzawszy w tę ciemną głębinę, którą się ma przebyć, mimowolnie dreszcz przechodzi” – wyznała szczerze, choć zaraz potem zauważyła, że mimo oczywistej grozy ciemnego szybu i tak w śmiałkach „przemaga ciekawość”.
Szalona jazda
Zapewne niejeden ówczesny turysta drżał o życie kurczowo uczepiony kieratnej liny, wsłuchany w skrzypienie łykowego siodełka, tymczasem Klementyna… „Nie można opisać miłego uczucia w czasie tej podróży, jest w nim coś idealnego, w podobieństwie do owych snów przyjemnych, kiedy się marzy, iż szybkim i jednym lotem powietrze porzemy”. Zdaniem naszej odważnej podróżniczki zjazd u liny ma jedną zasadniczą wadę, mianowicie… trwa zbyt krótko! Wielicka kopalnia soli wywarła na Klementynie Tańskiej ogromne wrażenie: „Patrząc na trudną tych robotników pracę, nie jednego przejąć może zdziwienie nad śmiałością owej znikomej przez się istoty, która […] porywa się na kruszenie opok, na gór obalanie”.
Świat „tańczącego kongresu”
Klementyna Tańska posiadała zmysł obserwacji, świetnie pisała. Jej relacja z wędrówki po kopalni jest pełna emocji, niezwykle barwna i refleksyjna. Aby należycie docenić twórczość Klementyny, warto przyjrzeć się czasom, w których żyła. W I połowie XIX wieku kobieta utrzymująca się z własnej pracy intelektualnej była rzadkim zjawiskiem – Klementyna Tańska to właściwie pierwsza w historii taka Polka. Zadebiutowała w roku 1819 dobrze przyjętą przez czytelników „Pamiątką po dobrej matce”. Wydawała m.in. popularne czasopismo dla najmłodszych pt. „Rozrywki dla dzieci”.
Na I połowie XIX wieku zaciążyły m.in. skutki wojen napoleońskich. Kongres Wiedeński (zwany ironicznie „tańczącym kongresem”) starał się przywrócić dawny ład, forsując m.in. zasadę legitymizmu (nienaruszalność praw dynastii), niemniej powrót do świata sprzed rewolucji francuskiej oraz epoki Napoleona nie był już możliwy. W tych wciąż jeszcze konserwatywnych realiach kobietom przypisywano nader tradycyjne role, zatem przede wszystkim żony i matki. Klementynę raczej trudno nazwać emancypantką, niemniej swoją postawą zachęciła dziewczęta, by realizowały również swoje pasje twórcze, by zostawały pisarkami i nauczycielkami (Tańska m.in. wykładała w warszawskim Instytucie Guwernantek).
Realia XIX wieku
Wiek XIX przyniósł z jednej strony rozwój przemysłu i całe mnóstwo rewolucyjnych wynalazków, z drugiej zaś hołdował konwenansom i tradycji. W roku 1826 zaproponowano, by Klementyna została członkinią Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wniosek jednak przepadł z kretesem, bo zgłoszona była… kobietą. Specyficzny duch epoki odbijał się w modzie. W I połowie XIX stulecia każda szanująca się dama nosiła gorset. Gorset był obowiązkowy, a jego ewentualna nieobecność pod suknią – skandaliczna. Tę część garderoby zdarzało się nosić nawet mężczyznom, a konkretnie kawalerzystom. Dzięki gorsetowi trzymali się w siodle prosto bez uszczerbku dla pleców. Damy używały krynolin. Na dzwonowatym stelażu mieściło się nawet osiem metrów materiału. Nie wypadało wyjść z domu bez kapelusza czy rękawiczek. Na widok bikini czy szortów XIX-wieczne elegantki uciekłyby z krzykiem, bo wprawdzie widywano je w modnych kurortach, lecz zakryte od stóp do głów, również na plaży. Panowie nosili sztywne i wysokie kołnierzyki. Nie dało się w nich ruszać swobodnie głową, acz przyznać należy, że prezentowały się wyśmienicie.
Podróż po wybojach
Warto docenić przyjazd Klementyny do Wieliczki. W czasach Tańskiej podróżowało się bowiem powozami. Na kolej żelazną trzeba było jeszcze trochę poczekać – pierwsza linia w Polsce została otwarta w latach 40. XIX w. Gdy nasza bohaterka zmierzała do Krakowa i Wieliczki, Stevenson dopiero głowił się nad konstrukcją słynnego parowozu „The Rocket” (pierwsze na świecie połączenie pasażerskie uruchomiono w 1830 na trasie Liverpool-Manchester). Mówiąc bez ogródek, Klementyna „wytłukła się” nieco po polskich bezdrożach. Niemniej „przemogła ciekawość”, dzięki czemu pisarka zostawiła nam m.in. piękny opis wielickiej kopalni.
Kobieta ze stali
Urodzona w 1798 Klementyna Tańska wychowała się w atmosferze nadziei, jaką dał Polsce Napoleon. Nie spieszyła się do zamążpójścia. Karola Boromeusza Hoffmana poślubiła w wieku 30 lat, co w ówczesnych realiach było ślubem późnym. Do wartości patriotycznych odwoływała się nie tylko w swoich dziełach, ale też w życiu. W czasie powstania listopadowego przewodziła Związkowi Dobroczynności Patriotycznej Warszawianek (jego członkinie troszczyły się o rannych). Po upadku powstania doświadczyła goryczy emigracji – najpierw udała się wraz z mężem do Drezna, potem osiadła w Paryżu. Przyjaźniła się z Chopinem i Mickiewiczem. Zmarła w roku 1845 na raka piersi.